wtorek, 22 listopada 2011

Klerykalizm odchodzi do lamusa

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zwróciła się wczoraj o ekspertyzę w sprawie obecności krzyża na sali plenarnej Sejmu. Biuro Analiz Sejmowych ma w bliżej nieokreślonym czasie wydać opinię czy krzyż rzeczywiście został zawieszony z naruszeniem prawa. Stefan Niesiołowski po odejściu Jarosława Gowina do rządu grający teraz pierwsze klerykalne skrzypce w PO nie zaproponował by analizę przeprowadzili „niezależni” eksperci z Opus Dei. Przynależność do watykańskiej organizacji wg byłego marszałka Sejmu to zaszczyt, dlaczego więc nie zdobył się na odwagę i nie wskazał Opus lub choćby Episkopatu jako ciała władnego, opiniotwórczego którego zdanie zobowiązuje? Dowcipni kpią już sobie z Ewy Kopacz że analiza powinna być dogłębna. Przynajmniej na metr… Donald Tusk wyznał iż narodowa wspólnota potrzebuje wspólnych znaków, symboli i wspólnej tradycji oraz jej poszanowania. Kto kryje się pod określeniem tej wspólnoty premier nie wyjaśnił, ale mam w uszach słowa pewnej wdowy smoleńskiej która popiskiwała że premiera i PO wybrało społeczeństwo, nie naród… Tusk wyjaśnił mętnie że Polacy nie muszą wyznawać tego samego systemu wartości w 100 procentach. Czyli… można wyznawać te wartości w procentach dajmy na to, siedemdziesięciu? By wilk był syty i owcy pół premier brnął dalej twierdząc że nie powinniśmy także na siłę nikogo chrystianizować ale też i nikogo wbrew woli laicyzować. Szkoda że premier nie pokusił się o zajęcie stanowiska czy zawieszenie krzyża było siłową chrystianizacją. Czym byłoby jego zdjęcie, przymusową laicyzacją? Czy zdejmujący krzyż również powinni być na cyku jak cichcem, pod osłoną nocy zawieszający go katoprawicowi posłowie? Zastanawiam się co pewien czas jak to się stało że nikt nie poczuł obrazy uczuć religijnych! Pijani posłowie, osłona nocy, krzyż traktowany bez należytej czci i godności. Zdradzeni w nocy…

Czasy Rzeczpospolitej Ludowej dziś jeszcze wielu klerykałów przedstawia jako największe zło jakie mogło wydarzyć się na ziemi. Tej ziemi. Czego to miało za komuny nie być! Po pierwsze prześladowanie księży, po drugie prześladowanie księży, po trzecie… Dziś katoliccy biskupi chełpią się czego to nie dokonali oni w nowej Polsce, jakie to „zasługi” posiada Kościół, jakie dobro czynią, robią i mówią! Czasy PRL przedstawiają swoim owieczkom nie przez pryzmat dobra jakie władza im uczyniła lecz zła właśnie. Swoje wątpliwe dokonania już w Rzeczpospolitej Polskiej przedstawiają jako samo dobro pieczołowicie skrywając złe sprawki księży. Jak dotąd nie słyszałem słów potępienie z ust biskupa katolickiego pod adresem księdza w sutannie bądź wniosku o zeświecczenie takie zboczeńca. Miast tego głosy oburzenia że w innych branżach od pedofilów aż się roi… Jestem pewien że nie byłoby tego co mamy dziś- buńczucznych biskupów, wtrącania się kleru we wszelkie możliwe aspekty życia, pouczania przez nich wiernych na kogo mają głosować itp. gdyby nie weszła w życie ustawa Państwo- Kościół. Swoiste kuriozum będące niebywałym wręcz prezentem odchodzącej komunistycznej władzy dla Kościoła katolickiego. Po latach wydało się że nie było to dzieło przypadku, nic nie działo się w pośpiechu. Było to zaplanowane, zamierzone działanie realizowane z perfidną starannością które przychyliło nieba dla kleru katolickiego. Co kierowało wierchuszkę PZPR która starała się podlizać klerowi, czy tylko ich udawane poglądy ( po 1989 roku wielu działaczy PZPR uczepiło się biskupiej sutanny), czy pewność że po wejściu w życie ustawy nikt komunistów nie tknie i nie będzie rozliczał, że odchodząca władza będzie mogła liczyć na parasol ochronny Kościoła… Dziś padają głosy że był to swoisty wyścig: nie damy my to Kościołowi da wszystko „Solidarność” więc ubiegniemy ją i przechytrzymy bo nas zgnoją. Przyszłość pokazała że solidaruchy mieli w zanadrzu mnóstwo innych pomysłów które gwałtownie zabijały świeckość państwa.

Ustawa Państwo- Kościół to swoiste kuriozum. Po dziś dzień obowiązuje i powołują się na nią klerykałowie. Ci sami którzy okres 1945- 1989 w dziejach Polski uważają za niebyły, nie uznają ciągłości z II RP! Ustawa z dnia 17 maja 1989 r. o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej to podwaliny pod klerykalizację Polski . Czy włodarzom minionej epoki opłaciło się to? Sugerując się ich losami to jak najbardziej tak. Solidaruchy obiecały drzewa na których zamiast liści mieli wisieć komuniści, bolszewicy mieli trafić do kostnicy, tymczasem nic z tego nie wyszło. Procesy gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka ciągną się i końca nie widać tak jakby nie chciano wydawać wyroków w ich sprawie… Przedstawienie musi trwać ale niekoniecznie się zakończyć. Ustawa sprezentowana przez „czerwonych” „czarnym” dziwnym trafem jest mało znana szaremu Kowalskiemu. Zawsze zastanawiała mnie ludzka ignorancja która całym masom przeszkadzała z zapoznaniem się z aktami prawnymi. No cóż, co powie ksiądz to święte… Na szczęście i to staje się już przeszłością.
Kościelni hierarchowie czując że mogą zostać naruszone interesy ich i Kościoła, umniejszone przywileje prawne i ekonomiczne drą się sami bądź też za pośrednictwem swoich klerykalnych pomagierów politycznych że Kościół jest autonomiczny. Ci którzy tak twierdzą nie przyjmują jednocześnie do wiadomości że autonomiczne może być i państwo polskie. Bo czymże jest autonomia? Przede wszystkim posiada się finansową niezależność której Kościołowi brakuje bo łoży na niego polski podatnik i nikt go o zdanie nie pyta. Autonomia to również własne prawo. Właśnie tym prawem, kanonicznym, biskupi przez lata usiłowali się zasłaniać dowodząc że sami piorą swoje brudy. Tymczasem ust. 2 Art.3 ustawy Państwo- Kościół stanowi iż w sprawach odnoszących się do Kościoła, nie uregulowanych niniejszą ustawą, stosuje się powszechnie obowiązujące przepisy prawa, o ile nie są sprzeczne z wynikającymi z niej zasadami. Zatem prawo świeckie obowiązujące w Polsce obowiązuje również kler katolicki. Trzeba to jedynie realizować. To nie kto inny jak komuniści wespół z klerem wymyślili twór o nazwie Komisja Wspólna przedstawicieli Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i Konferencji Episkopatu Polski. Twór którego postanowienia w ogóle nie powinny obowiązywać z bardzo prostej przyczyny: rząd i wchodzących w jego skład ministrów( zazwyczaj posłów) Polacy wybierają w wolnych wyborach, a Episkopat? Polski wyborca ma tyle do niego co i do wyboru papieża na konklawe. Rządowo- kościelne gremium zwane Komisją Wspólną wg ustawy rozpatruje problemy związane z rozwojem stosunków między Państwem i Kościołem oraz sprawy interpretacji niniejszej ustawy i jej wykonywania. Czy nie powtarza się nam że Kościół jest powszechny, że Kościół to ludzie a nie hierarchowie?.. Ustawa reguluje również organizowanie religijnego kultu publicznego. Otóż leży to w gestii władzy kościelnej (rozdział 1, art. 15, ust. 1). Mało tego, rozdział 2, art. ust. 1 stanowi iż Państwo uznaje prawo Kościoła do nauczania religii oraz religijnego wychowania dzieci i młodzieży, zgodnie z wyborem dokonanym przez rodziców lub prawnych opiekunów. Uznaje ale nie organizuje i ponosi tego koszta! To samo rozdział 3, art. 25, ust. 1 który stanowi iż wszystkim osobom pełniącym służbę wojskową, a także ich rodzinom, zapewnia się swobodę spełniania lub niespełniania, zależnie od ich woli, praktyk religijnych. O kosztach i kto to organizuje cisza… Takich kwiatków pomijającym milczeniem finansowanie jest w ustawie więcej. No cóż, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Przynajmniej publicznie, wolą zacisza swoich gabinetów… Kiedy biskup, proboszcz czy polityk klerykalnej prawicy biadolił będzie o potrzebie sfinansowania kolejnego pomnika lub innej fanaberii należy odesłać go do rozdziału 7, art. 43 i ust. 1. Ten zaś mówi iż inwestycje sakralne i kościelne są finansowane ze środków własnych kościelnych osób prawnych. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do inwestycji mających na celu stworzenie warunków do działania duszpasterstwa wojskowego oraz duszpasterstwa specjalnego w zakładach państwowych. Jak to wygląda w praktyce? Wystarczy przypomnieć publiczne pieniądze przekazane przez samorządowca Struzika na Świątynię Opatrzności Bożej. Kiedy idzie o sfinansowanie inwestycji mówi się ze to dobro wspólne, dziwnym trafem zyski z niej trafiają nie do kiesy państwowej lecz kościelnej…

Rozdział 8, dział 3, art. 55, ust. 2 to najważniejszy punkt ustawy. Kościelne osoby prawne są zwolnione od opodatkowania z tytułu przychodów ze swojej działalności niegospodarczej. W tym zakresie osoby te nie mają obowiązku prowadzenia dokumentacji wymaganej przez przepisy o zobowiązaniach podatkowych. Żyć nie umierać! Cały artykuł 55 to finansowe korzyści i zwolnienia podatkowe Kościoła. Może i wobec Boga wszyscy są równi, ale na ziemi są równi i równiejsi… Art. 56 to również przywileje, zwolnienie od cła. Przy okazji awantur Tadeusza Rydzyka jakoby go prześladowano za niezgodną z prawem zbiórkę pieniędzy nikt z polityków jak i biskupów nie przypomniał zapisu z art. 57 ust. 2. A mówi on że zbiórki pieniędzy nie wymagają pozwolenia organu administracji państwowej jedynie wtedy jeżeli odbywają się w obrębie terenów kościelnych, kaplic oraz w miejscach i okolicznościach zwyczajowo przyjętych w danej okolicy i w sposób tradycyjnie ustalony. Art. 62 traktujący o złodziejskiej Komisji Majątkowej jest również interesujący. W ust. 3 natknąć można się na zapis stanowiący iż wnioski o wszczęcie postępowania regulacyjnego zgłasza się w terminie 2 lat od dnia wejścia w życie ustawy. Roszczenia nie zgłoszone w tym terminie wygasają…

Prócz ustawy „ubogacono” Polaków konkordatem. Umowa między Polską a Watykanem to zamach na polską suwerenność o której tak krzyczą katoprawicowi politycy. Tyle że inne jest u nich poczucie suwerenności i polskości, nie mającej nic wspólnego z patriotyzmem. Bo ten ich, klerykalny, poddańczy wobec Kościoła i czołobitny wobec biskupów to żenada. Donald Tusk jest pierwszym premierem który chce włączyć księży do powszechnego ubezpieczenia społecznego. Nie wspomniał o likwidacji Funduszu Kościelnego ale zrobić to będzie musiał w dobie kryzysu, oszczędności i cięć, inaczej przegra nie tylko swe rządy, zapomnieć będzie mógł o prezydenturze. Biskupi pospiesznie zajęli stanowisko które nie przewiduje zmian w Konkordacie. Pytanie tylko po co nam, Polakom, Polsce taka ustawa? Ile jeszcze będziemy ponosić koszta kościelnych fanaberii, ile jeszcze będziemy finansować postanowienia Konkordatu? To jest zbędny relikt przeszłości narzucający na Polskę obowiązki a robiący z niej poddanych wobec Watykanu! Konkordat wprowadzono pod presją, nawet żądaniem Kościoła, jego hierarchów wykorzystując klerykalne i uległe rządy w Polsce! Konkordat miał zapewnić trwałe i harmonijne uregulowanie wzajemnych stosunków Polski i Watykanu. Wmówiono rolę Kościoła katolickiego w tysiącletnich dziejach Polski, zastraszono niemal władze znaczeniem pontyfikatu ( czy to nie szantaż?) Jana Pawła II dla współczesnych dziejów Polski. Jeśli ktoś, chyba jajcarz z poczuciem humoru, stwierdził doniosły wkład Kościoła w rozwój osoby ludzkiej i umacnianie moralności plus wyeliminowanie wszelkich form nietolerancji i dyskryminacji z powodów religijnych jakie miały nastąpić po zawarciu Konkordatu to się bardzo pomylił. Konkordat należy nie renegocjować czy kosmetycznie zmienić. Trzeba go zerwać. Polska od tego nie zginie. Pójdzie w niepamięć IV RP, próby budowy państwa wyznaniowego zakończą się klęską co dostrzegają już politycy przez małe „p” pokroju Antoniego Macierewicza który łka w pewnym dzienniku że szykuje się zamach na niepodległość, polskość, wartości chrześcijańskie i patriotyzm. Przemilczał że ten najgorszy, spod znaku IV RP. Klerykalny, z nalotami faszyzmu, wrogą dewocją i religijnym amokiem w którym nie ma miejsca na jakiekolwiek mniejszości religijne czy seksualne. Nie pytaj co może Polska dać Watykanowi, zapytaj co może dać Watykan Polsce.

Od jakiegoś czasu jestem określany mianem świeckiego radykała którego straszy się Kościołem, gniewem bożym itp. . Ogarnięci katolicką, religijną histerią twierdzą że świeckość to ideologia… Oto efekty Konkordatu, ustawy Państwo- Kościół i programu katechezy w szkołach gdzie do głów dziatwy wciska się może i nieco przydatnej wiedzy ale też i wierutne bzdury. Cieszy mnie że w Sejmie zasiada 41 antyklerykałów z Ruchu Palkota którzy patrzą na ręce Donalda Tuska a ten wie że czasy słodkiego lenistwa z niemrawym Napieralskim i nadętym Kaczyńskim stojących na czele opozycji już nie wrócą. Skoro Stefan Niesiołowski z PO twierdzi że przynależność do Opus Dei to zaszczyt to co sądzi o przynależności do „świeckich radykałów”? Na stos ich? Przy okazji dyskusji na temat religii która z pewnością nastąpi a poruszy kwestie światopoglądowe, finansowania kleru i jego przywilejów Polacy będą mogli się przekonać kto jest kim w Polsce. Kto rzeczywiście stoi na straży Konstytucji a kto jest sługą Kościoła i realizuje politykę Watykanu. Błogosławieni ubodzy… Dziura budżetowa zniknęłaby gdyby, jak dowodzą radykałowie, wystawić Kościołowi rachunek za czasy od chrztu Polski. Za „opiekę” Maryi, Chrystusa króla, swiętopietrza, dziesięciny, świętą inkwizycję i wszelkie inne, prawa stanowione pod presją i na życzenie Kościoła i jego widzimisię. Mówi się że taki cennik już istnieje i czeka na wprowadzenie w życie przy prawdziwie świeckiej władzy…




1 komentarz:

  1. To, że prawie nikt nie czyta ustaw, a nawet konkordatu mnie nie dziwi autorze. Choć większość dyskutuje mając się za znawców. Natomiast powtarzanie kłamstwa dotyczącego pochodzenia krzyża w Sejmie. Bzdurę o matce ks. Popiełuszki, o tym, iż rzekomo on sam się do niego modlił, powtarzają bez mrugnięcia okiem posłowie, dziennikarze i inne "mądre głowy". A wystarczy w google wpisać "zawieszenie krzyża w Sejmie" i mamy informację od samego inicjatora i wykonawcy: http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd201009&nr=11
    Pomyślności.
    ikka133

    OdpowiedzUsuń