piątek, 25 listopada 2011

Powrót do przyszłości

Tekst jest niczym innym jak fikcją literacką autora. By uprzedzić pytania: maryśki nie palę, papierosów również, dopalaczy nie stosuję a jedyny mój narkotyk to praca:)

Tomasz szybkim krokiem zmierzał do budynku redakcji. Ktoś bezczelny rzucił plotkę że „Krytyka Polityczna” może wylecieć z pomieszczeń na Nowym Świecie ale tylko wtedy kiedy na bruk trafi redakcja „Frondy”. Na samą myśl o takim scenariuszu włosy zjeżyły mu się na głowie a oczy zdawały się wychodzić z orbit. Co za czasy, znikąd pomocy i zrozumienia u władz! Sam, wspierany jedynie przez nieliczne narodowe wydawnictwa nie da rady, nie zmieni nastawienia polityków umiarkowanej prawicy. I jeszcze artyści podpisujący się pod petycją stający w obronie „Krytyki…”, no to skandal na skalę chrześcijańską! Łobuzy! A może… gdyby w jakiś sposób narzucić posłom tryb życia z pobudką o 5:15, z poranną modlitwą, z różańcem odmawianym w samochodzie którym politycy przemieszczają się po mieście? To nie te czasy jednak! Świeccy radykałowie których w Sejmie zbyt wielu nie ma robią wszystko i mówią w taki sposób jakby stanowili większość, to niesłychane! Tomasza do szału doprowadzał poseł z Biłgoraja, Palikot. Palikot, jak taki cwany, nie powinien pozostawić układu klasy szkolnej, jako żywo wyrastającej z chrześcijańskich inspiracji, układu tygodnia a także pustej sejmowej ściany, bo i ona w pewnych systemach religijnych jest symbolem absolutu, który jest nicością. Zakazane powinny być też dziury w dachu i okna, bowiem jedna ze staroobrzędowych sekt i je uznawała za symbolizujące boskość. Słowem należy zakazać wszystkiego, łącznie z Palikotem, który sam siebie określał jako mesjasza. A słowo to, jako żywo też jest religijne, i naruszać może uczucia osób niewierzących! Ostatnim krokiem na drodze walki z symbolami religijnymi będzie zatem zakazanie Janusza Palikota. I od niego trzeba rozpocząć! Tylko dlaczego u licha nikt tego nie robi, argumentów moich nie słucha!? Za mało ewangelizacji na ziemi. Tej ziemi!

I ten były ksiądz! Zagubiony, biedny grzesznik! Nie taki biedny jak się okazało po ujawnieniu jego deklaracji majątkowej. Jak to możliwe że prawica katolicka zaspała, jak to się stało że mylnie wmawiano że nieklerykalne „Fakty i Mity” czyta margines? To nie margines wprowadził do Sejmu aż 40 heretyckich posłów i nie margines sprawił że poseł Kotliński stał się majętnym człowiekiem! Jak on to zrobił, bez budżetowej dotacji rozkręcił swoją gazetę? Tomasz nie bardzo rozumiał jak to możliwe; sam otrzymywał kilkadziesiąt tysięcy ministerialnego wsparcia , niech tylko tuskowym do głowy nie przyjdzie zaprzestanie dotowania „Frondy”! Czytelnicy raczej nie sięgną do swoich kieszeni… Tomaszowi psuła myśl inicjatywa czytelników „Faktów i Mitów”. Popieramkotlinskiego.pl; kto to wymyślił i skąd idą te podpisy? Z pewnością dawni SB-ecy za tym się kryją! SB-ecy, komuchy i heretycy wepchnęli też dwie sejmowe komisje w łapy Palikota, to niedopuszczalne! Kiedy ktoś z kościelnych hierarchów zaproponuje egzorcyzmy w Sejmie? Tocząc wewnętrzne dysputy gdzieś z lewej usłyszał jakieś krzyki. Przystanął, natężył słuch. „Nie dla wolnych konopi!”, „Ręce precz od naszych dzieci!”, „Marihuanę palę na stosie!”. Zauważył tłumek ludzi którzy krzyczeli te hasła. Wśród transparentów zauważył wizerunek posła Biedronia z papierosem w zębach, zakaz pedałowania oraz przekreślone liście konopi. Jak nic była to patriotyczna manifestacja! Tomasz ucieszył się, takich ludzi nam potrzeba! Na ulicy palił się całkiem spory stos konopi, kłęby ciężkiego dymu unosiły się nad skupiskiem ludzi. Tomasz chłonął ten widok, usatysfakcjonowany. Że też sam na to nie wpadł! A palcie sobie, palcie… Tylko w taki sposób jak robią to przeciwnicy!

Silny podmuch wiatru skierował w stronę Tomasz ciemną chmurę dymu. Ogarnęły go ciemności, zawładnął nim strach. Ściskał w dłoni paciorki różańca, wstrzymał oddech. Dym nie ustępował, wciskał się w każdy zakamarek ubrania, spowijał włosy, wypełnił przestrzeń między okularami i oczami. Tomasz zaczynał się dusić. Wbrew woli zaczerpnął haust powietrza. Zamarł. Nic się nie działo. Odetchnął jeszcze raz. I jeszcze. Poweselał, ogarnęła go jakaś euforia. Wciągnął w płuca potężny haust powietrza po którym pociemniało mu w oczach. Stracił kontakt ze świadomością…


-Halo panie ministrze, proszę sobie nie żartować, to nie wypada!
Tomasz otworzył oczy, zmrużył je szybko. Silne, jasne światło świeciło w sali. Pałac prezydencki! Zobaczył ł twarze ludzi przyglądających mu się z uwagą zmieszaną z obawami ale i rozbawieniem. Ten i ów sobie żartował:
-Zbladłeś trochę Tomku, nie spodziewałeś się tej nominacji, co?
-Panowie, jakby się spodziewał to nie dostałby takiego wytrzeszczu oczu!
-Aha, no tak! Ale co on robił będzie skoro komuchów nie ma, heretycy jeśli są to w podziemiu a wartościom chrześcijańskim nikt już nie zagraża?
-Ależ panowie, przecież on zawsze znajdzie wroga! Ten może czaić się wszędzie, odrodzić jak hydra! Tomasz na stanowisku ministra sprawiedliwości to znakomity wybór!
Tomasz zastygł w bezruchu. Na jakim stanowisku? Podszedł do niego pewien mężczyzna. Przyjrzał mu się z niepokojem zza szkieł okularów. Jarosław Gowin!
-Nietęgo wyglądasz, nie spodziewałem się takiej reakcji na nominację ministra. Premier Ziobro uprzedzał że możesz zachować się w sposób niekonwencjonalny, ale nie aż tak spontaniczny! Ale cieszę się że nie ukrywasz uczuć. Jako urzędujący jeszcze prezydent Polski wręczam ci nominację na ministra sprawiedliwości. Ufam że poradzisz sobie w kierowaniu gabinetem, z doświadczenia wiem że to doskonały wybór. Gratuluję!

Rozległy się oklaski. Tomasz stał oszołomiony rozglądając się z zaciekawieniem. Na ścianie wisiał portret Jarosława Gowina. Prezydenta Gowina! Wśród bijących brawo dostrzegł same znajome twarze, w tym Zbigniewa Ziobry!
Zbyszek podszedł do Tomasza:
-Cieszę się że wytrzymałeś tym razem i opanowałeś wzruszenie Tomku. Jako premier Rzeczpospolitej Polskiej i szef Chrześcijańskiej Unii Jednomyślności cieszę się że będę miał ciebie w swoim gabinecie!
Tomasz mrugał oczami powoli wszystko układając sobie w głowie. Minister, premier, prezydent… Wybory, rząd, nominacje! No, nareszcie do niego trafiło: będzie ministrem sprawiedliwości!
-Proszę państwa, przemówi teraz prezydent elekt!
Rozległy się oklaski. Tomasz nieco zdumiony przyglądał się zmierzającej postaci do mikrofonu. Przecież to Stefan Niesiołowski!


Po płomiennym przemówieniu prezydenta- elekta członkowie rządu i posłowie udali się do Sejmu. Przed budynkiem sejmowym wznosił się pomnik przedstawiający zygotę. Napis na tablicy informował że na mocy ustawy z dnia… dziennik ustaw numer… dzieci nienarodzone otrzymały prawa wyborcze a ich głos był dodawany do głosów ich rodziców. Jeśli przy urnie chłopak i dziewczyna, czyli katolicka rodzina, oddała głos na partię B a spodziewała się bliźniaków to i ich głosy, nienarodzonych, liczono na korzyść partii. Czyli de facto dwie osoby oddawały cztery głosy. Tomasz zadumał się: że tez nikt wcześniej na to nie wpadł!
Podszedł do niego odziany w purpurę dostojnik kościelny. Tomasz rozpoznał w nim wielebnego Tadeusza Rydzyka, padł przed nim na kolana, ucałował pierścień.
-Nie trzeba synu, nie trzeba- mruknął zadowolony dostojnik. Obrzucił Tomasza przeszywającym na wskroś wzrokiem.
-Gdyby nie determinacja naszych posłów patriotów przychylnych nam ludzi nigdy nie doszlibyśmy do tego co posiadamy, nie bylibyśmy tutaj. Prawo wyborcze dla nienarodzonych było najlepszym pomysłem w historii polskiego katolickiego Sejmu. Cieszę się że dożyłem tych czasów. Jako prymas Polski dołożę starań by nasz kraj nadal się rozwijał…
-Ekscelencjo, księże biskupie, proszę do nas!- krzyknął w jego stronę premier. Tomasz w zamyśleniu odprowadzał wzrokiem hierarchę. Prymas Polski, no kto by pomyślał!


W sali posiedzeń Sejmu upstrzonej krzyżami ( wisiały cztery krzyże, na każdej ze ścian) zebrali się posłowie i rząd. Chrześcijańska Unia Jednomyślności zmiażdżyła konkurencję otrzymując w wyborach 80% głosów. Pozostałe 20% przypadło Umiarkowanym Kaczystom którym przewodził senior Jarosław. Które to przegrane przez niego wybory?
Po sali posiedzeń przechadzał się szef Episkopatu, arcybiskup Natanek machając kropidłem i udzielając błogosławieństwa parlamentarzystom. Przyglądał się temu kardynał Piotr Siołkowski.

Po przygotowaniach na mównicę sejmową wdrapał się senior Jarosław, siwy jak gołąbek przygarbiony staruszek. Sejmowy żoliborski dinozaur… Zastukał laską marszałkowską wyobrażającą pastorał:
-Katolicki naród polski chce mieć posłów uczciwych, o żarliwych sercach, czułych na sprawy społeczne, stawiających zawsze i we wszystkich okolicznościach dobro wspólne ponad osobiste interesy polityczne i ideologiczne, otwartych na prośby katolickiego Kościoła i naszych dostojników kościelnych. Cóż mogę powiedzieć: ślubowania poselskiego dochowam, o sprawy obywatelskie będę zabiegał prywaty nie będę uprawiał, swoją postawą wstydu Sejmowi nie przyniosę. Powtórzcie za mną!
-Tak mi dopomóż Bóg!- zakończyli rotę przysięgi posłowie.

Na mównicę wkroczyła mianowana przez prezydenta marszałek Sejmu Ewa Stankiewicz. Tomaszowi zaczynało się to wszystko coraz bardziej podobać! To Polska marzeń! Nagle ktoś szarpnął go za ramię. Potrząsnął nim usiłując zrzucić rękę natręta ale potrząsanie się nasiliło. Co jest!? Odwrócił się by rzucić w twarz ośmielającemu się szarpać go kilka cierpkich słów kiedy otrzymał uderzenie w twarz. Osłupiał. Kto śmiał, kto się odważył, już ja cię urządzę! Dostał bez ostrzeżenia z plaksacza w twarz raz, drugi, trzeci! Ktoś oblał go wodą. Zakrztusił się. Po następnym razie zachwiał się na nogach, przewrócił się... Próbował poderwać się gotów dzielić i rządzić , karać, sądzić i zamykać! Otworzył oczy w których na dnie czaiło się szaleństwo. Zobaczył obcych ludzi!
-No nareszcie królewicz się obudził! Wstajemy, wstajemy bo wilka dostaniesz!
Przyglądający się Tomaszowi zaryczeli z uciechy. On zaś wstał nieco oszołomiony i nie wiedział gdzie jest. Rozglądał się niepewnie wokół siebie. Gdzie prezydent, premier, gdzie ministrowie i posłowie?
-Nie widzieliście tu prezydenta?- zapytał ludzi.
Jeden z mężczyzn spojrzał na niego jak na wariata:
-Prezydenta? Panie, a co tu miałby robić Bronek, patrzeć jak zwolennicy i przeciwnicy palenia maryhy się okładają?
-Bronek? A nie Stefan Niesiołowski?- Tomasz zmarszczył brwi.
Mężczyzna stojący najbliżej zaśmiał się jak hipopotam:
-Czyś pan zwariował? Sztefan prezydentem? A kto by go wybrał i przede wszystkim wystawił w wyborach? Za długo żeś pan przebywał w dymie z maryhy, za bardzo chyba panu w łeb walnęła. Ciesz się pan żeśmy dostrzegli jak się słaniasz na nogach i padasz w tym dymie. Jeszcze chwila i byś pewnie ześwirował!
Tomasz skulił się w sobie. Więc to były omamy, fikcja, majaki spowodowane dymem narkotycznym! Chciało mu się płakać. Powlókł się do budynku redakcji…


Nazajutrz ciążyła mu głowa, nie mógł zebrać myśli. Minister sprawiedliwości, jak to ładnie brzmiało. Z błogim uśmiechem włączył Radio Maryja. Do jego uszu dotarły strzępy wiadomości:
… jak w dniu wczorajszym pikietują zwolennicy jak i przeciwnicy wolnych konopi. Przeciwnicy niszczą paląc na stosach marihuanę by ta nie trafiła już w niczyje ręce. Pogoda na dziś: będzie słonecznie, temperatura maksymalnie 5 stopni w ciągu dnia, dość wietrznie…
Tomasza poderwało. Wietrznie? Hmm… wyjrzał oknem. Na ulicy ciągnęła się gnana wiatrem ciemna chmura dymu…







1 komentarz:

  1. Już widzę satysfakcję u osłomuła przykruchtowego żłobu po zapoznaniu się z postem. Tyle zainteresowania nie poświęciły mu nawet psy w dzieciństwie mimo, że matuś wieszała Tomciowi na szyi zawsze jakiś ochłap przed wyjściem z domu, by miał się kto z nim bawić na podwórku.
    Są tylko trzy rzeczy, których nie odmówiłbym wierutnemu Tomaszowi;
    -ostatniej posługi,
    -ostatniego miejsca w piekle i
    -ostatniej kropli żółci spragnionemu na Saharze w 50-stopniowym upale.
    Poza tym niech żyje 300 lat i dziennie po kilogramie przybywa.

    OdpowiedzUsuń