niedziela, 6 stycznia 2013

Solidarne stronnictwo najważniejsze

Hasło wyborcze PSL z wyborów parlamentarnych w 2011 roku- człowiek jest najważniejszy. Hasło wyborcze PJN- wszystko jest możliwe. Jakim hasłem posługiwał się przed laty Zbigniew Ziobro, prócz rwania się do władzy, w pędzie do koryta, nie wiem i wiedzieć nie chcę. W każdym razie to jemu, liderowi Solidarnej Polski, oraz Pawłowi Kowalowi z PJN szef PSL zaproponował utworzenie nowego ugrupowania. Piechociński, który niedawno wygryzł z fotela ludowców smutnego Waldemara Pawlaka oznajmił, że chce budować środowisko polityczne, które zrozumie i potwierdzi, że podziały z czasu POPiS-u, podziały na klasycznej osi lewica i prawica są nieadekwatne do tego, o czym będziemy na poważnie wkrótce rozmawiać, czyli o miejscu Polski w Europie. Proste to, jak program wyborczy PSL.

Piechociński czyści przedpole w PSL, zastępując ludzi Pawlaka swoimi. Na obecną chwilę zarzeka się, że nie wystartuje do europarlamentu, ale co będzie jutro, nie wiadomo. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji u ludowców, gdzie starzy działacze nadal stoją za Waldemarem Pawlakiem. Szefem partii Piechociński wiecznie nie będzie, niewykluczone więc, że przy pesymistycznym dla niego scenariuszu, a więc słabnącej pozycji u zielonych, ucieknie w europarlament. Paweł Kowal, prezes PJN, nieco mniej radykalnej odmiany PiS, nieudolnie naśladującej PO nie wyklucza powstania nowej partii, pod egidą PSL właśnie. Śmiesznie to wygląda: Kowal usiłuje brylować w mediach, pozując się na wszechwiedzącego. Na takich pozowali również Elżbieta Jakubiak i Paweł Poncyliusz, którzy skompromitowali się w ostatnich wyborach: 2,19% to żenujący niski wynik. Politycy ci jednak zachowali się z klasą, wycofując się z polityki. Nie biegali od partii do partii, skamląc o przyjęcie, jak uczyniła to inna matrona, Joanna Kluzik- Rostkowska, dziś posłanka PO. Donaldowi Tuskowi nie przeszkadzało, że ex posłanka PiS prowadziła kampanię prezydencką Jarosława Kaczyńskiego. Chyba, że miała poprowadzić ją właśnie tak, by Kaczyński przegrał, co też się stało. Dodajmy do tego grona polityka, zero absolutne, nazwiskiem Ziobro Zbigniew i mamy prawie komplet. Prawie, bo nowy twór miałby skupić wszystkich polityków, którzy odeszli z PiS, bądź zostali wyrzuceni. PiS- bis wita! Bez Jarosława Kaczyńskiego w roli lidera. Wyrzuconym z PiS podoba się wszystko, prócz jednego: że to Kaczyński jest prezesem, nieusuwalnym.

Paweł Kowal wie, że nie ma szans nawet nie na ponowne wejście do PE, ale nawet na start, o zbyt słaba jest jego partyjka, nie zdoła zebrać odpowiedniej liczby kandydatów. Podobny problem ma Ziobro, ale jego SP przynajmniej ma swoich przedstawicieli w Sejmie. Inna sprawa, że wystartowali oni jeszcze jako politycy PiS, wczoraj czuli się pewnie, ale niepewne jutro, czytaj: coraz bliższe wybory do parlamentu, coraz częściej będą spędzać im sen z powiek. Dublowanie Kaczyńskiego nic im nie da, nie spowoduje odpływu od PiS żelaznego elektoratu. Jest jeszcze inna kwestia, najważniejsza: to Ziobro, kiedy był jeszcze zaufanym Kaczyńskiego, odpowiada za usunięcie z PiS wielu polityków, w tym Pawła Kowala. Nie spodziewam się owocnej współpracy między tymi panami, oraz pozostałymi z PJN, których ma na sumieniu Ziobro. Jeśli on sumienie kiedykolwiek posiadał. Kto mógłby czuć się zagrożony nowym tworem, który umrze, nim się narodzi? Na pewno nie SLD i nie RP. Bańczuczne zapowiedzi, że zagrożeni mogą poczuć się PO, między bajki można włożyć! Ziobro, Kurski, Cymański, Kowal, Piechociński; wszyscy od rządzenia, a kto to roboty? Bezpiecznie może czuć się PiS i Jarosław Kaczyński. Bo kto, jeśli nie on, stoi za pomysłem nową partią?

W partii Kaczyńskiego roi się od byłych polityków PSL, wśród których rej wodzą Janusz Wojciechowski, Zbigniew Kuźmiuk i Bogdan Pęk. Marzenie Kaczyńskiego na dziś, jutro, pojutrze, na wczoraj to władza, władza i jeszcze raz władza! Nie zdobędzie jej w pełni nawet przy wygraniu wyborów. Do tego potrzebny jest mu przyszły koalicjant, którego PiS byłby w stanie wchłonąć. Osłabienie lub rozpad PO da Kaczyńskiemu satysfakcję, ale nic więcej, bo wcale nie jest pewne, że to na niego głos oddadzą Polacy. Nie ma jednak szans, by nowy twór był w stanie zagrozić PO, które robi się w ostatnim czasie bardziej liberalne. Zapowiedź premiera o dofinansowaniu In vitro zabiła ćwieka Piechocińskim and co. Swoją drogą, ciekaw jestem, co o zapędach Piechocińskiego, który szefuje partii tworzącej koalicję, powiedziałby Donald Tusk? Może to samo, co przed laty Leszek Miller Zbigniewowi Ziobro- jest pan zerem!

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

1 komentarz:

  1. Czyżby przedwczesny koniec zielonej partii? Jeden procent poparcia otrzymają napewno...

    OdpowiedzUsuń