niedziela, 27 stycznia 2013

Związek jałowych homofobów

Nieco opadły emocje po odrzuceniu przez Sejm projektu ustaw o umowie związku partnerskiego. Przy okazji pseudodebaty, bo inaczej nie da się nazwać tego zamieszania, wywołanego w piątek przez posłusznych klerowi posłom, dawno się tak nie ubawiłem. Nie, nie rechotem prawej strony sejmowej sali (celnie podsumował radiomaryjnych premier Donald Tusk), ale „wybitną” wiedzą i inteligencją posłanki PiS, niejakiej Pawłowicz. Pani ta, w histerycznym, żałosnym wystąpieniu trzęsła się ze zgrozy i oburzenia, swoim krzykiem i przejawami paniki przypominała Chruszczowa, przed laty walącego butem w mównicę. Z nadzieją czekałem, kiedy pani poseł wyciągnie zza pazuchy krucyfiks i zacznie nim obijać zgromadzonych, ośmielających się pod tym znakiem, pod tym krzyżem głosować nad tak ohydną dla katoprawicy sprawą, jak związki partnerskie! Nie doczekałem się, ale i tak długie godziny odczuwałem skutki śmiechu. Pani poseł ośmieszyła się co do cna, kiedy grzmiała po głosowaniu, że jest kobieta i mężczyzna - i to jest sytuacja normalna. Dwóch facetów i dwie baby - co się z tego rodzi? To jest jałowe! Dla przypomnienia: Pawłowicz jest stanu wolnego, nigdy nie była zamężna , potomstwa również nie posiada. Konsekrowana, czy prawdziwa dziewica?

„Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku”. Rzeczywiście, słodkie życie państwo musi fundować jedynie klerowi, bezdzietnym (oficjalnie), panom żyjącym w celibacie. Nie trafia do ograniczonej świadomości posłanki, że związek partnerski jest też związkiem kobiety i mężczyzny. Nieoceniona pannica staje się twarzą PiS, tylko patrzeć, jak wygryzie ze stanowiska narcyza, Adama Hofmana. Jaki pożytek ma z bezdzietnej i niezamężnej posłanki społeczeństwo, jaki z jej szefa, również bezdzietnego kawalera, pojęcia nie mam i nie spodziewam się wyjaśnienia ze strony PiS. Tak to już jest w naszej kochanej Polsce, że specjalistami od związków, płodności, antykoncepcji, ciąż i seksu są bezdzietni kawalerowie, stare panny i panowie w sutannach.

Kiedy słyszę opinie kleru, że odrzucenie przez Sejm ustaw o związkach partnerskich jest decyzją w obronie małżeństwa i rodziny, to zastanawia mnie, co kieruje premierem, ze łozy tak wielkie sumy z budżetu na kościelne fanaberie? Legalizacja związków partnerskich miałaby osłabić znacznie rodzinę? Jakaż więc krucha i słaba jest katolicka, polska rodzina! Cieszą mnie coraz bardziej odważne inicjatywy, o jakich przed paroma laty mówili po cichu nieliczni, a które dziś poddawane są pod głosowanie. Wielka w tym zasługa Ruchu Palikota, który wywiera presję na premiera i liberalne skrzydło Platformy Obywatelskiej. Zabrakło raptem 18 głosów, by związki partnerskie przeszły.

Posłowie opozycji twierdzą, ze nastąpiło pęknięcie w PO, że starcie Donalda Tuska z Jarosławem Gowinem może mieć opłakane dla partii skutki. Otóż nic bardziej mylnego, żadnego trzęsienia ziemi nie będzie, ku rozpaczy PiS i SP, rozczarowaniu SLD i RP oraz obojętności PSL. Skutki opłakane byłyby dopiero, gdyby PO przyjęła uchwałę w sprawie głosowania. Gdyby nie zastosował się do niej Gowin i skrzydło konserwatywne, gdyby obowiązywała dyscyplina klubowa, wtedy można byłoby oczekiwać jakichkolwiek kroków Tuska. Szanowni państwo, rzut oka na status partii wyjaśnia wszystko: decyzje w Platformie nie są podejmowane pod dyktando premiera, lecz demokratycznie. Tego nie zrozumieją wyborcy PiS, partii, w której decyzje podejmuje Jarosław Kaczyński. Platforma nie jest partią zbyt radykalną ideowo, dużo w niej przeciwieństw, posłów o jakże różnych przekonaniach, którzy głosują w zgodzie z interesem partii, ale i z własnym sumieniem. Donald Tusk nie chciał umrzeć za Niceę, dlaczego miałby to robić przy okazji związków partnerskich? Różnorodny jest też elektorat Platformy, nie tak radykalny jak np. PiS czy Ruchu Palikota. Nie ma też szans na to, że po odrzuceniu projektu ustawy o związkach partnerskich poparcie dla PO zacznie spadać. O rozpadzie, jak twierdzą hurraoptymiści, można zapomnieć. Z kilku przyczyn: Jarosław Gowin nie ma zamiaru opuszczać PO, podobnie jak frakcja konserwatystów. Koalicja z PiS, pod skrzydłami Kaczyńskiego? Gowin ma zdecydowanie większe ambicje, woli piastować stanowisko ministra i należeć do partii rządzącej, która ciągle przewodzi w sondażach. No i wyborcy PiS nienawidzą PO, jak i polityków tej partii, więc zmiana barw nie wyszłaby Gowinowi na zdrowie, politycznie jedynie by stracił.

Związek partnerski nie byłby niezgodny z Konstytucją, uważa mecenas Marcin Górski. Dowodzi, że niekonstytucyjny jest brak regulacji tych związków. I ja się z nim zgadzam. Podobnie jak zgadzam się i z tym, że obok pseudodebaty w wykonaniu klerykalnej prawicy nie można przejść obojętnie. Nagłaśniać te manipulacje, niedomówienia i kłamstwa. Niech Polak posłucha i wyciągnie wnioski. Wierzę, że jeśli nie w tej, to w następnej kadencji Sejmu wejdzie w życie oczekiwana ustawa. Czasy w Polsce zmieniły się w przeciągu kilkunastu lat na tyle, że jesteśmy gotowi na przyjmowanie rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach. Kiedyś nie do pomyślenia był błogi żywot panny z dzieckiem, spokojnego życia nie miała też stara panna, mniejszości seksualne doświadczały nieporównywalnie większych szykan, niż ma to miejsce obecnie. Dziś mamy w Sejmie jawnego geja, podobno nie brak tam ukrytych, którzy nie mają interesu, by ujawnić swoja orientację. To nie do PiS i strachliwej katoprawicy należy przyszłość, nie do bezproduktywnego Jarosława Kaczyńskiego i jego bezdzietnych, niezamężnych egerii należy jutro.

W tym samym czasie rosyjska Duma zatwierdziła projekt ustawy przewidującej kary za publiczne działania, które mogą propagować homoseksualizm wśród nieletnich. Takie uchwały obowiązują w 10 regionach Federacji Rosyjskiej. Pytanie za sto punktów: komu bliżej di restrykcyjnego, rosyjskiego prawa: Platformie Obywatelskiej i Tuskowi, czy może Kaczyńskiemu, PiS i radiomaryjnym biskupom?

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

3 komentarze:

  1. Rzeczywiście potwierdza się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Pani Pawłowicz z powodzeniem bowiem wypełniła w PIS lukę po odejściu Nelli Rokiciny. A może nawet ją przebiła.
    Swoją drogą dość osobliwa to musi być "wyższa uczelnia" ów Uniwersytet Karola Wyszyńskiego. W każdym razie takiego zestawu kretynów o profesorskich tytułach nie uświadczysz na żadnej polskiej uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprostowanie do komentarza
    Nie jest znana uczelnia Uniwersytet Karola Wyszyńskiego, w Warszawie jest UKSW, ale pani Pawłowicz hańbi swoją obecnością Uniwersytet Warszawski.Więcej informacji: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/posel.xsp?id=290&type=A

    OdpowiedzUsuń
  3. Obłąkana jest i tyle.

    OdpowiedzUsuń