czwartek, 14 lutego 2013

Mity, mędrcy, clowni, polityka

Janusz Palikot ma swoje już nie pięć minut, ale pięć godzin w mediach. Codziennie! W zapomnienie poszedł sukces Donalda Tuska ws. unijnego budżetu, przepadł gdzieś techniczny kandydat na premiera, nawet abdykacja głowy Kościoła katolickiego nie zajmuje już Polaków. Polaków, którzy znają się na piłce i polityce jak nikt. Wiedzą wszystko, jak nigdy, a nie wychodzi im, jak zwykle.

By rozwiać wszelkie wątpliwości: nie należę do osób, które są zdolne wskoczyć za jakimkolwiek politykiem w ogień, bo taki się nie narodził i nigdy nie narodzi. Mam swoje sympatie i antypatie polityczne, mam też na tyle zdrowego rozsądku, że nie pokłóciłem się z całym światem i nie obraziłem na znajomych po ostatnich wyborach parlamentarnych. Natomiast wielu z nich nie utrzymuje ze mną kontaktu; polityka potrafi łączyć, ale i dzielić.

Sejmowe, zabetonowane towarzystwo wzajemnej adoracji doznało nie lada szoku, kiedy Janusz Palikot rzucił legitymację PO, zrzekł się mandatu poselskiego, by założyć własną partię. Jeszcze większy szok w betonie wywołało wejście do Sejmu nowego bytu, jak jest Ruch Palikota, wbrew sondażom wyborczym! A już prawdziwej histerii doznaje beton, na szczęście już kruszejący, kiedy obserwuje konsekwentne, uderzające w ich interesy decyzje szefa RP. Palikot i jego posłowie złamali pewne tabu, narzucone przez klerykałów, biskupów, poprzednie strachliwe rządy i będących do ich dyspozycji dziennikarzy. Kiedy przyszło nowe, nie byli na to przygotowani, zresztą nadal nie są. Polityka, w ocenie szefów PiS, PO, PSL, SLD, SP przebiegać ma wg określonego schematu: robienie wody z mózgu wyborców, dbanie o zachowanie status quo, pozorowanie reform, oraz troska o to, by żadna nowa partia nie dostała się do Sejmu. Stąd taka wrogość i wygrażanie Palikotowi. Bojkot? Tak bojkotują Palikota, że dnia nie mogą bez niego wytrzymać! Żegnają go, niby bagatelizują i ignorują, w rzeczywistości oczekują, czym zaskoczy ich szef RP. Przy okazji awantury o Wandę Nowicką Palikot udowodnił ostatecznie, że nie jest żadną wydmuszką Platformy Obywatelskiej, nikt już nie wierzy, że Ruch Palikota powstał przy błogosławieństwie udzielonym przez Donalda Tuska. Za dużo mocnych, acz prawdziwych słów padło z usta Palikota pod adresem PO i jej polityków.

Byli działacze Ruchu Poparcia Palikota, politycy partii konkurencyjnych, dziennikarze, nawet biskupi udzielają szeregu rad, pouczeń, wskazówek i połajanek szefowi RP. Palikot powinien, Palikot musi, Palikot nie może... Troska tych nauczycieli od siedmiu boleści zdumiewa i zastanawia. Skąd tyle u nich zainteresowania losem Palikota, który odciął pępowinę łączącą go z Donaldem Tuskiem? Bo poszedł swoją drogą, ma inny pomysł na Polskę, mówi głośno o niewygodnych sprawach, piętnuje kler katolicki, pokazując przy tym, jak obłudny jest SLD, który robi w majtki na widok sutanny? Wszyscy ci „eksperci”, włącznie z Leszkiem Millerem, Joanną Senyszyn, Donaldem Tuskiem , blogerami na usługach PO i całą betonową resztą powinni się przecież cieszyć, że Palikot jest inny, że nie gra w ich betonowym zespole, że nie działa według schematu, nie przeprasza PO za swoje istnienie!. Powinni przyklaskiwać jego inicjatywom, happeningom i wystąpieniom. Toż to przybliża jego koniec, jak sami trąbią jego krytycy! Więc dlaczego nie machnęli, dawno już temu, na Palikota i jego partię, dlaczego, wbrew cotygodniowym zapowiedziom, nie ignoruje i nie bojkotuje sejmowy beton posła z Biłgoraja? Janusz, rób tak dalej, bo to, co robisz, zmiecie z polityki ciebie, partię i postulaty świeckiego państwa! To powinno mówić sejmowe towarzystwo. Ale nie mówi! Mówi co innego, dokładnie na odwrót: nawołuje , by Palikot robił wszystko tak samo i to samo, co liderzy pozostałych partii. Czyli wielkie nic, mówiąc wprost.

Beton wie, że nie udało się Grzegorzowi Napieralskiemu, prawie udaje się Palikotowi, ale zapomniał o jednej, bardzo prostej rzeczy: świat nie kończy się na Grzegorzu i Januszu! Nawet jeśli nie uda się Palikotowi, po nim przyjdzie ktoś inny, kto zagospodaruje elektorat antyklerykałów, ateistów i wszystkich tych, którzy chcą faktycznego rozdziału Kościoła od Państwa. Tego nie mówią w mediach panowie socjologowie, politycy i dziennikarze. Skąd u nich naiwna wiara w to, że razem z Palikotem zakończy się ich koszmar? Wyczytali w „Fakcie”, który przedrukował tekst z „Gazety Polskiej”, a która usłyszała coś tam pod redakcją „Naszego Dziennika”?

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz