środa, 22 stycznia 2014

Euroosłowie lecą na unijne srebrniki

Decyzja Kazimierza Kutza, by startować do Parlamentu Europejskiego z list Twojego Ruchu wywołała nie lada zamieszanie, przy okazji zepchnęła w cień wycofanie się z kandydowania (z list SLD) Mirosława Hermaszewskiego. Zastanawiająca jest dla mnie zachowanie katoprawicy, ta histeria, kiedy wyrazisty, charyzmatyczny polityk odważnie utożsamia się z partią Janusza Palikota, nie boi się z nią związać mimo szerokiej, egzotycznej prawicowo- lewicowej koalicji zwalczającej TR. Tak nasze polskie, polityczne piekiełko boi się polityków, którym nie po drodze z Kościołem, nie po drodze z głupkowatymi przedstawicieli kleru katolickiego, czy może im zazdrości, że mają odwagę szczerze głosić swe poglądy?

Mirosław Hermaszewski nie będzie kandydował, bo… tak zażyczył sobie jego zięć, Ryszard Czarnecki z PiS. Nie, to nie pomyłka: pisioł jest zięciem komucha, bo tak się składa, że zoną przydupasa Kaczyńskiego jest Emilia, z domu Hermaszewska. Czy to nie dziwne, że antykomuszek, opowiadający coraz większe bzdury na temat patriotyzmu, polskości i katolicyzmu, łącząc to wszystko w jedno, wiąże się z córką nawet nie pupila nieboszczki komuny, ale jednego z współtwórców reżimu, nie lada figury minionej epoki? Może za to się dziś Rysiu pochwalić przed kumplami teściem, a gdyby w KKorporacji nie obowiązywał celibat, Czarnecki byłby pierwszym, który ożeniłby się z córką biskupa. Pozostaliby politycy PiS również nie próżnowaliby! Pawłowicz wyszłaby za Michalika, Sobecka za Głódzia, Kaczyński ożeniłby się z s. Paulą (z domu- Zofią Torczyńską). Ależ to byłaby rodzina! Z tyłu zostałaby podupadająca ilościowo, bo z jakością zawsze tam było krucho, Rodzina Radia Maryja.

Właśnie tacy Czarneccy szykują się do kolejnego startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, by wieść spokojny żywot na koszt podatników. Polityczni obłudnicy, co innego mówiący wyborcom, co innego czyniący. Cieszę się, że w wyborach wezmą udział politycy związani z TR i lewicą, bo stać nas na konkretnych, rozsądnych i mądrych ludzi w Brukseli. Po co nam tam miernoty pokroju Kurskiego, Ziobry i innych katoprawicowców? Po jakie licho znowu chcą kandydować ci ministranci do tej bezbożnej Unii, opluwanej przez ich guru Rydzyka, szkalowanej przez biskupów? Czego tam szukają politycy, których szefowie partii nie kryją się już nawet nie z eurosceptycyzmem, ale z wrogością wobec UE? Co o Unii mówi Jarosław Kaczyński, monstra pokroju Sobeckiej i Pawłowicz? Cała katoprawica od lat ujada pod adresem Unii, wiesza psy na Brukseli, nie akceptuje wyroków europejskich Trybunałów, kłamie, że prawodawstwo unijne jest ważniejsze od polskiego itp. Jakież katusze musi znosić katoposeł, kiedy widzi przed sobą pustą ścianę w sali posiedzeń PE, na której próżno szukać katolickiego krzyża! Jak on wytrzymuje w takim siedlisku „nihilizmu”, „cywilizacji śmierci”, i „ideologii gender”? Tam szybko poradzono sobie z symbolem religii katolickiej, powieszonym cichcem na ścianie przez narodowca: zdjęto go w kilka chwil po zauważeniu tegoż rekwizytu! A propos: narodowcy również szykują się do PE, czym dali dowód, że ich środowisko może się ośmieszyć i skompromitować jeszcze bardziej. Takim tuzom, jak Winnicki, poradziłbym, by zajęli się oczyszczeniem swej pryszczatej fizjonomii, zamiast opowiadać farmazony, czego to chcą dokonać w Europarlamencie. Może pora podetrzeć sobie d… prawą ręką, zamiast lewą, Winnicki?

Co łączy tych ludzi z katoprawicy, nijakich, byle jakich, których znakiem rozpoznawczym jest całkowita niemoc, bezradność,brak pomysłów na Polskę, Europę i świat, którzy jedyny ratunek widzą w klerykalizacji, krzyżu na każdym kroku, milionie pomników JPII, miliardach pompowanych z budżetu Polski, oraz UE, do kieszeni Kkorporacji? Kasa, misiu, kasa! To jest jedyny powód obecności w Brukseli polskich ministrantów, Europarlament to marzenie ich życia! Wystarczy rzut oka na pensję europalamentarzysty, dietę za każdy dzień posiedzenia w Brukseli, oraz pracę w komisjach. I jakoś katooszołomom te pieniądze nie śmierdzą, nie brzydzą się ich brać, robią w dodatku wszystko, by fundusze unijne inkasował Kościół katolicki, jak choćby te sławetne 60 milionów przeznaczone na gender i to bynajmniej nie na walkę z największym ostatnio wrogiem klechów. Mało tego: europosłowie polscy na emeryturę mogą przejść w wieku 63 lat, a po trwającej 5 lat kadencji europarlamentarzysta może liczyć na 5700 zł emerytury.

Ministranci rwą się do Brukseli? Ich miejsce jest w seminariach duchownych, na plebaniach, na posadach organistów, kościelnych i zakonnic. Do sprzątania kościelnych pałaców i uprawy kościelnych ziem, marsz! Tam jest ich miejsce, tam jest ich powołanie. Psujów, opłacanych z naszych pieniędzy w Europarlamencie Polsce nie potrzeba. To nie są europosłowie, to euroosłowie.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz