piątek, 7 listopada 2014

Polityka polska: dzień świra, głupi i głupszy

Kampania samorządowa w toku, kandydaci na stołki obiecują, krytykują obecne władze, mówią, co by było, gdyby. Miny mędrców plus głupkowate, nijakie, lub żadne programy to dwie sprzeczności, ale parapolitycy zdają się tego nie dostrzegać. Bo kto im zabroni? Polityka polska od lat bazuje na zagospodarowaniu głosów najgłupszego elektoratu, taka jest prawda! Obecną kampanię dałoby się podsumować dwoma słowami: głupi i głupszy. Głupi polityk zabiega o głupszego od siebie wyborcę.

Popularności politykom zazdroszczą hierarchowie kościoła katolickiego i bardzo dbają, by to oni przodowali w rankingu popularności kto chlapnie największą bzdurę, głupotę czy brednię. Wśród sutannowych trwa sztafeta, kto kogo przebije: jak znika z horyzontu de Berier, to wypływa nieoceniony Oko. Gdy tego zaczyna brakować, natychmiast na czoło występuje Gądecki. Pan Stanisław nie byłby sobą, gdyby nie pouczył, że kościół katolicki ma dziś to samo zadanie, co kiedyś- ocalić jak najwięcej światła i wolności, stawić opór światu, który ściąga go nisko ku swemu poziomowi i czekać na lepsze czasy. Nie moim zmartwieniem jest, by się zastanawiać, dlaczego pan Stanisław zdecydował się przed laty na seminarium, a nie na karierę satyra, czy komika? Ma niesłychany talent do rozbawiania. Odnalazłby się również w komunistycznej TVP, widziałbym go w parze z niejakim Tumanowiczem prowadzącym „Dziennik telewizyjny”. Kościół ocala wolność? Przedni dowcip! Zdaję sobie sprawę, że edukacja w polskich szkołach, kontrolowanych przez funkcjonariuszy kościoła katolickiego- katechetów i księży- dawno już ukryła niewygodne dla kleru fakty. Święta inkwizycja również broniła wolności i stawiała opór światu, Konfederację Targowicką powołali do życia ateiści, Krzyżacy wpadli do Polski nieść ogarek racjonalizmu, a gdyby nie chrzest w 966 roku to Mieszko I wiódłby żywot bohaterów z „Walki o ogień”? Tak, niech Gądecki i jemu podobni czekają na lepsze czasy, najlepiej w muzeum kosztownych i zbędnych religii.

Katoliccy publicyści zazdroszczą popularności i politykom, i księżom, dlatego starają się przeskoczyć obie nacje. Podpowiadają mi z boku, że palma pierwszeństwa należy się Ziemkiewiczowi. Hmm… Może przykry poranek przy kaszalocie pokroju Pawłowiczówny, ślicznotki Sobeckiej lub szczuplutkiej Wróbel spowodował trudności w sensownym wysławianiu się Rafałka, bo pieprzy cięgle o chujach, ostatnio choćby o tych w PO. A może jego trauma, aż boję się o tym myśleć, ma inne podłoże? Może ślicznotkę, a ona po bliższym poznaniu zademonstrowała mu, niczym Miriam, przykrą niespodziankę w stringach? Mniejsza z tym, dojdzie do siebie Rafałek niedługo, 11 listopada niebawem. Wykrzyczy się, pohałasuje, sprawi łomot któremuś ze stołecznych koszy na śmieci i będzie mógł wypinać pierś do przypięcia orderów za walkę z HGW!

Ziemkiewicza prześciga Terlikowski. Nieoceniony św. Tomasz z Terlik, papież frondowego kościoła, zawył z oburzenia i napiętnował krytyków doktoratu Marka Goliszewskiego. Nie przeczę, założyciel Business Centre Club jest specjalistą w pewnych dziedzinach, ale jego praca doktorska wywołała, delikatnie mówiąc, wesołość. Terlikowski poczuł się wywołany do tablicy i gromi, ogniem i mieczem, ośmielających się kpić z Goliszewskiego, którego praca w ocenie Terlika to istne cacko, szczyt naukowości, precyzji i normalności. Tako rzecze Terlikowski, który pracy… nie czytał! Nie czytał również prac innych doktorów, do których ruszył z prawdziwie miłosierną, katolicką furią: katooszołom pyta o doktoraty „lewackich propagandystów” oraz działaczy gejowskich. Katooszołomowi w głowie się nie mieści, że w Polsce nie tylko bogaci posiadają wykształcenie, że minęły czasy, w których za oazę i ostoję mądrości uważano panów w sutannach. Strasznie musi cierpieć katooszołomska duma Terlikwoskiego, jakże musi go boleć, że taki „lewak” kształci się, zamiast zasuwać na pańszczyźnie u pana i plebana!

Kiedy tak człowiek słyszy te pierdoły katooszołomów i katoprawicy, nazywane dla żartu dyskusjami, kiedy wpada mu w oczy bełkot pana w sutannie, kiedy wychodzi z nich wszystkich ta złość, ta mentalność średniowieczna, to przypomina mi się „Konopielka”. Powieść Edwarda Redlińskiego polecam każdemu, film o tym samym tytule dla leniwych. Polityka polska zatrzymała się na poziomie nie średniowiecza, ale czasów przedstawionych w „Konopielce”. Bez obrazy, ale wyborca, do którego robią umizgi parapolitycy, to-wypisz, wymaluj, konopielkowy Kaziuk.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

0 komentarze:

Prześlij komentarz